Sto lat Lenni i Margot
Marianne Cronin
Wydawnictwo: HarperCollins
Wysyłamy: W ciągu 48h + czas dostawy
Cena normalna: 38.99 zł
Cena promocyjna: 31.63 zł
Oszczędzasz: zł (-19%)
Najniższa cena z ostatnich 30 dni
przed wprowadzeniem obniżki: 31.63 zł
- bony o wartości do 50 zł na kolejne zakupy
- zakładkę do książki
- aromatyczną herbatę
- Paczkomaty InPost 12.90 zł
- Odbiór paczki w punkcie 12.90 zł
- Orlen Paczka 9.90 zł
- Kurier Pocztex 14.90 zł
- Kurier InPost 13.90 zł
- Kurier DPD 15.90 zł
- Kurier DPD 39.90 zł
- Kurier DPD 49.90 zł
- Kurier DPD 69.90 zł
- Kurier DPD 79.90 zł
- Kurier DPD 119.90 zł
- Kurier DPD 89.90 zł
- Wysyłka zagraniczna od 39,90 zł
Darmowa dostawa od 199 zł
Historia niezwykłej przyjaźni wykraczającej poza czas
Życie jest krótkie – nikt nie wie tego lepiej od siedemnastoletniej Lenni Pettersson, przebywającej na oddziale szpitalnym dla nieuleczalnie chorych. Pielęgniarki gotowe są już składać kondolencje, ale Lenni ma jeszcze wiele do zrobienia.
Kiedy spotyka Margot Macrae, osiemdziesięciotrzyletnią pacjentkę, która oferuje jej przyjaźń, życie Lenni nabiera intensywności, jakiej nigdy nawet nie przeczuwała. Uzdolniona artystycznie Margot, buntowniczka w fioletowej piżamie, zmienia sposób patrzenia Lenni na świat. Wspólnie postanawiają namalować sto obrazów przedstawiających historię ich życia – sto, bo tyle lat mają razem. Powstają opowieści o miłości i stracie, o odwadze, niezrozumieniu i pojednaniu, o czułości i radości – opowieści, które prowadzą Lenni i Margot do kresu ich dni.
Błyskotliwa, rozbrajająco zabawna, ale też głęboko przejmująca powieść Sto lat Lenni i Margot przypomina o wartości życia. Pokazuje, jak niezwykłym jest ono darem nawet wtedy, gdy już dobiega końca. Mówi o naszej zdolności do przyjaźni i miłości w chwilach, w których najbardziej ich potrzebujemy.
- Tytuł
- Sto lat Lenni i Margot
- Autor
- Marianne Cronin
- Tłumacz
- Janusz Maćczak
- Wydawnictwo
- HarperCollins
- EAN
- 9788327666734
- ISBN
- 9788327666734
- Kategoria
- Literatura\Proza
- Liczba stron
- 400
- Rok wydania
- 2021
- Oprawa
- Miękka
- Wydanie
- 1
Kod producenta: 9788327666734
Stan produktu: nowy
Średnia ocena: 4.9, liczba ocen: 14
-
Ocena:Lenni umiera. Ma siedemnaście lat znajduje się na odzziale dla nieuleczalnie chorych. Jest rozżalona i zbuntowana. Zadaje trudne pytania duchownemu i kłoci się z pielęgniarkami, które już nacjchętniej składałyby jej bliskim kondolencje. Lenni jednak nie poddaje się, bo ma dużo do zrobienia.
Kiedy spotyka Margot Macrae, osiemdziesięciotrzyletnią pacjentkę, która oferuje jej przyjaźń, życie Lenni nabiera intensywności. Margot i Lenni nawzajem poznają swoje historie, jedną na każdy rok. Lenni jes spisuje, a Margot maluje. Razem jest ich sto, bo tyle wspólnie mają lat. Powstają opowieści o miłości i stracie, o odwadze, niezrozumieniu i pojednaniu, o czułości i radości – opowieści, które prowadzą Lenni i Margot do kresu ich dni.
Nie do końca polubiłam Lenni. Jej zachowanie wskazywałoby bardziej na dwunastolatkę niż siedemnastolatkę. Było mi jej okropnie żal, bo była tak młoda, niewiele przeżyła, a już musiała pogodzić się z tym, że zaraz umrze.Nawet nie chcę sobie wyobrażac co można w takiej sytuacji czuć. Niemniej jednak jej zachowanie trochę mnie irytowało, bo było zbyt dziecinne. Z kolei bardzo polubiłam Margot i jej opowieści śledziłam z zapartym tchem. Często mnie zaskakiwały i wzruszały. Z czasem zaczęłam czuć trochę sympatii so Lenni, ale chyba tylko ze względu na to, że to właśnie Margot tak bardzo ją polubiła. Samą powieść przeczytałam dość szybko i poza opowieściami Margot niewiele mnie w niej zaciekawiło. Niemniej jednak pokazała mi ona, że warto żyć pełnią życia, bo nigdy nie wiadomo ile nam go pozostało. (Królewskie Recenzje, 20.02.2022)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Może dziwnie zabrzmię — trochę bałam się tej książki. Oto opowieść o chorej na raka Lenni i jej przyjaciółce, mającej problemy z sercem Margot. Cóż jest niezwykłego w tej relacji? Otóż, obie bohaterki dzieli kilkadziesiąt lat. To znajomość nastolatki oraz staruszki, zmagających się z poważnymi problemami zdrowotnymi, ale dającym sobie wiele ważnych lekcji.
Ostatnie miesiące mnie również przyniosły sporo negatywnych emocji, związanych z żałobą, nauką odchodzenia. Właśnie dlatego nie byłam pewna, czy powinnam sięgać po podobną fabułę, nie byłam pewna, czy dam radę odebrać ją tak, jak trzeba. Jednak, ostatecznie, niczego nie żałuję. Lenni z Margot tworzą na zajęciach plastycznych sto obrazów, bowiem właśnie tyle lat mają razem. Poprzez tę twórczość poznają nawzajem swoje historie, często bolesne, choć nie brakuje również uśmiechu. Marianne Corin pięknie udźwignęła temat — przygotowywania na nieuniknione, poczucia niesprawiedliwości, lecz też czerpania z każdego dnia tego, co w nim najlepsze. Bo nawet w drobiazgach możemy znaleźć cząstkę radości, gdy wszystko wokół się wali.
Oto lektura trudna, owszem. Ale także potrzebna, każdej osobie potrzebującej wsparcia, gdy czuje, iż życie daje jej w kość. Przygotujcie się na masę wzruszeń, specyficznego ciepła płynącego ze stron. I łez płynących z Waszych oczu. Proszę nie zapomnieć o chusteczkach, przydadzą się, bo to książka autentycznie wzbudzająca emocje. (Erna, 04.01.2022)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Pisanie o umieraniu jest zawsze bardzo trudne, ale uważam, że Marianne Cronin poradziła sobie z tym tematem bardzo dobrze w debiutanckiej powieści ,,Sto lat Lenni i Margot".
Autorka urodziła się w 1990 roku w Warwickshire w Wielkiej Brytanii. Studiowała anglistykę i kreatywne pisanie na uniwersytecie Lancaster, a na uniwersytecie w Birmingham uzyskała doktorat z lingwistyki stosowanej. Obecnie zajmuje się pisaniem i uczestnictwem w improwizowanych przedstawieniach w West Midlands.
Na oddziale szpitalnym przebywa siedemnastoletnia Lenni Pettersson z zaawansowaną chorobą nowotworową oraz osiemdziesięciotrzyletnia Margot Macrae oczekująca na kolejną operację serca. Dwie kobiety w tak różnym wieku zaprzyjaźniają się w szpitalu i za pomocą namalowanych przez siebie obrazów na warsztatach plastycznych postanawiają opowiedzieć swoje życie. W sumie mają stworzyć sto obrazów, gdyż tyle lat mają razem.
Bohaterkom powieści nie wystarcza bycie cząstką w wielkim łańcuchu istnień. Pragną czegoś więcej, pragną by ludzie poznali historię ich życia, by wiedzieli kim były. Jeden obraz to jedno najważniejsze wydarzenie w danym roku z ich życia. Młodziutka Lenni maluje swoje dzieciństwo, problemy z mamą, niełatwe kontakty z rówieśnikami, pierwszy i jedyny pocałunek z chłopakiem, a także historię choroby. Margot przedstawia całe, bogate w doznania życie-małżeństwa, miłości, przyjaźnie, straty i radości. Obrazy wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Lenni i Margot czerpią radość z przyjaźni, są dla siebie wsparciem w trudnym czasie choroby i przygotowywania się do nieuchronnej śmierci. Margot ma wiele wspomnień, doznała w swoim życiu różnych emocji i stanów, ale Lenni nie udało się jeszcze przejść przez wszystkie etapy życia. Dziewczyna rozmawia na różne tematy z Margot, ale także z pastorem Arthurem, któremu zadaje dociekliwe pytania o śmierć i sens życia. Spotkania w kaplicy mają charakter bardziej terapeutyczny niż religijny, pomagają zarówno Lenni jak i pastorowi, który ma odejść na emeryturę, uporać się z lękami wywołanymi zmianami w życiu.
,,Sto lat Lenni i Margot" to historia wzruszająca, mądra, przypominająca o wartościach w życiu i pokazująca, że nawet ostatnie dni życia można przeżyć w otoczeniu przyjaznych i kochających ludzi. Autorka pokazuje w niej, że istnieje przyjaźń międzypokoleniowa, która może być inspirująca i w fundamentalnych sprawach pozostaje niezmienna. Piękna opowieść o życiu i jego kresie przedstawiona, nie jak mogłoby się wydawać, smutno i rozpaczliwie, ale z humorem, dystansem i mimo wszystko nadzieją i radością. Serdecznie polecam. (JolaK, 10.10.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Lenni Pettersson ma siedemnaście lat i jest śmiertelnie chora. Jej świat obecny ogranicza się do szpitala w Glasgow (Princess Royal Hospital), podawanych leków, kroplówek, towarzystwa wypełniających swoją pracę pielęgniarek, sanitariuszy i lekarzy. W tym samym szpitalu przebywa osiemdziesięciotrzyletnia Margot Macrae. Jej serce szwankuje i wymaga przeprowadzenia kolejnych operacji. Pierwsze spotkanie to zaledwie dostrzeżenie postaci na szpitalnym korytarzu. Lenni zapisuje się jednak na zajęcia plastyczne i tam ponownie spotyka Margot.
To Lenni zauważa, że łączny wiek jej i Margot sumuje się do 100 lat. Wpada na inspirujący i kreatywny pomysł, aby zaczęły malować jeden obraz na każdy rok ich życia, wraz z kluczowymi historiami i wydarzeniami. W dodatku Lenni nie mogąc się odnaleźć na zajęciach plastycznych organizowanych dla jej grupy wiekowej, na swoja prośbę zostaje honorowym członkiem grupy artystycznej osiemdziesięciolatków.
Obrazy Margot zapoznają nas z jej młodością, dojrzałością, miłosnymi historiami, rozczarowaniami, stratami, radosnymi chwilami i małżeństwem z astronomem Humphreyem. Poprzez prace Lenni dowiadujemy się o jej dzieciństwie, problemach ze zdrowiem jej matki, jej przeprowadzce do Glasgow w wieku 7 lat, życiowym statusie outsidera. Dzięki zdjęciom i opowieściom Margot, Lenni może żyć życiem, którego nigdy nie będzie miała, ale także pozwala Margot zastanowić się nad tym, co minęło i co chce zrobić, jeśli przeżyje kolejną operację.
Lenni jest bystra, spostrzegawcza i wewnętrznie dorosła. Jednym z jej najlepszych przyjaciół jest ojciec Arthur, szpitalny kapelan, któremu zadaje trudne pytania i który jest dla niej tak samo ważny, jak Margot. Jest ciekawa, życzliwa, momentami lekceważąca, ale mądra i pomysłowa. Lenni przynosi za sobą chaos i zamieszanie, ale przyciąga krąg przyjaciół, który przeciwdziała izolacji i samotności jej życia. Oprócz ojca Arthura i Margot, do tego kręgu należą Nowa Pielęgniarka, Paul Porter, Pippa i Sunny.
Opowieść jest piękna i wzruszająca. Podkreśla, jak wiele dobra kryje się w ludziach i jak ważny jest podarowany nam każdy dzień życia. Lenni nie doświadczy życia takiego, jakie miała Margot. Nie zazna miłości, nie będzie miała dzieci ani wnuków, nie zazna monotonii życia codziennego, rodzinnego i zawodowego. Przeżywa więc życie, o którym opowiada jej Margot. To swoista przyjaźń międzypokoleniowa. Powieść urzeka, chwyta za serce i sprawia, że można śmiać się głośno z niektórych podejmowanych działań i innowacyjnego myślenia Lenni. To wartościowa, mądra i mimo wszystko pełna radości powieść. (Beata W., 19.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Lenni ma siedemnaście lat i przebywa na oddziale dla nieuleczalnie chorych, w szpitalu poznaje Margot - osiemdziesięciotrzyletnią pacjentkę z która nawiązuje przyjaźń. Bohaterki postanawiają nawalować razem sto obrazów odzwierciedlających ich życie. Co znajdzie się na obrazach? Dlaczego będzie ich akurat sto?
Ta książka była dla mnie niezwykłą przygodą i wbrew pozorom nie opowiadała o śmierci, a o szeroko pojętym życiu!
Autorka stworzyła nietuzinkowe postaci, które wręcz pokochałam od samego początku, mowa oczywiście o Lenni, Margot, ale również księdzu Arthurze, warto wspomnieć, że drugoplanowe postaci również w tej powieści odegrały istotne rolę, także książka była przemyślała od początku do końca.
Kobiety tworzą sto obrazów przedstawiających ich życie, siedemnaście namalowanych przez Lenni i osiemdziesiąt trzy przez Margot. W trakcie malowania opowiadają historię, które w każdym roku przydarzyły się w ich życiu, a były to zarówno te piękne i wartościowe momenty, jednak nie zabrakło też tych bolesnych. Malowidła powoli przybliżają Lenni i Margot do końca ich dni... Jednak w głównej mierze przypominają o wartości życia oraz że warto je doceniać i brać garściami takim jakie jest.
"Sto lat Lenni i Margot" to historia przede wszystkim o pięknej przyjaźni i miłości, która zdarza się w najmniej spodziewanym momencie i miejscu, jednak w chwili kiedy najbardziej tych cnót potrzebujemy! Ja jestem głęboko wzruszona tą historią i poproszę o więcej takich prawdziwych i wspaniałych powieści. (zakochanawksiazkach1991, 16.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Życie jest krótkie – nikt nie wie tego lepiej od siedemnastoletniej Lenni Pettersson, przebywającej na oddziale szpitalnym dla nieuleczalnie chorych. Pielęgniarki gotowe są już składać kondolencje, ale Lenni ma jeszcze wiele do zrobienia.
Kiedy spotyka Margot Macrae, osiemdziesięciotrzyletnią pacjentkę, która oferuje jej przyjaźń, życie Lenni nabiera intensywności, jakiej nigdy nawet nie przeczuwała. Uzdolniona artystycznie Margot, buntowniczka w fioletowej piżamie, zmienia sposób patrzenia Lenni na świat. Wspólnie postanawiają namalować sto obrazów przedstawiających historię ich życia – sto, bo tyle lat mają razem. Powstają opowieści o miłości i stracie, o odwadze, niezrozumieniu i pojednaniu, o czułości i radości – opowieści, które prowadzą Lenni i Margot do kresu ich dni.
***
„Sto lat Lenni i Margot” porusza głównie temat, o którym większości z nas zapewne trudno rozmawiać, a mianowicie kwestię śmierci.
Lenni i Margot to postacie nietuzinkowe. Sama autorka w wywiadzie zawartym na końcu książki przyznaje, że uwielbia ludzi niekonwencjonalnych. Nie da się ukryć, że ta na pozór różna, a jakże podobna do siebie dwójka, wpisuje się w upodobania autorki. Choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że tylko Lenni może czerpać naukę od swojej bardziej doświadczonej życiem koleżanki, to jednak Margot również wyniosła wiele z tej przyjaźni.
Bardzo spodobał mi się wątek przyjaźni Lenni z kapelanem Arthurem. Ich rozmowy dotyczące śmierci, wiary i samego Boga nie raz rozbawiały mnie do łez, ale także skłoniły do wielu przemyśleń. Podobało bystre spojrzenie bohaterki na pewne kwestie, a także umiejętne odpowiedzi kapelana na jej jakże trudne pytania.
Zabrakło mi niestety rozwinięcia wątku rodziców Lenni, a zwłaszcza matki. Po zakończonej lekturze pozostałam z mnóstwem pytań, na które nie znalazłam odpowiedzi. Przygnębiające było to, że pomimo iż nastolatka miała dwoje rodziców, tak naprawdę z chorobą mierzyła się w samotności.
Myślę, że takie powieści jak „Sto lat Lenni i Margot” są nam bardzo potrzebne. Przypominają nam one o tym, że życie jest bardzo kruche i że warto docenić to co mamy – rodzinę, znajomych, przyjaciół.
Moja ocena: 7/10 (Girl from Stars (@kochajaca_ksiazki_), 15.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Książki poruszające ciężkie tematy czytam stosunkowo dość rzadko. Jeżeli ktoś regularnie zagląda na mojego bloga to być może pamięta, że mniej więcej dwa miesiące temu miałam okazję recenzować książkę pt. “Życie zaczyna się jutro” autorstwa Magdaleny Czmochowskiej poruszającą temat depresji. Dziś przychodzę do Was z inną powieścią, która porusza trudne wątki, a jest nią “Sto lat Lenni i Margot”, autorstwa Marianne Cronin.
Tytułowa Lenni ma siedemnaście lat i zamiast spędzać czas ze swoimi rówieśnikami, przebywa na oddziale szpitalnym dla nieuleczalnie chorych. Niestety nie zostało jej za wiele czasu, a dziewczyna ma jeszcze trochę spraw do załatwienia. W tym samym ośrodku znajduje się osiemdziesięciotrzyletnia, buntownicza Margot. Pewnego dnia dochodzi do spotkania tych dwóch osób. Jak się okazuje, starsza kobieta całkowicie zmienia spojrzenie na świat siedemnastolatki. Razem obierają wspólny cel - namalują sto obrazów, przedstawiających ich historię, a taką ilość właśnie dlatego, że razem mają równe sto lat.
Czy książka wciągnęła mnie od pierwszej strony? Tak. Czy sprawiła, że wylałam przy niej morze łez? Zdecydowanie tak.
Cóż mogę napisać - Lenni przede wszystkim ujęła mnie swoim podejściem do ojca Artura, który urzędował w salce kościelnej w szpitalu. Natomiast Margot - swoją historią, którą możemy poznać z jej opowieści przekazywanych Lenni podczas malowania konkretnego obrazu.
Przyznam, iż czułam, że książka na pewno wyzwoli we mnie łzy, jednak nie wiedziałam dokładnie w którym momencie to nastąpi. Kiedy do niego dotarłam, musiałam przerwać na chwilę czytanie, żeby się uspokoić, bo przez łzy nic nie widziałam.
“Sto lat Lenni i Margot” może nie jest trudną w odbiorze lekturą, ale na pewno jedną ze smutniejszych jakie dane było mi poznać. Pokazuje siłę przyjaźni i to, że życie jest cenne. Jeżeli ktoś dobrze czuje się w takich tematach, to polecam zapoznanie się z niniejszą książką. (AMN, 15.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Często życzymy komuś „Sto lat!”, składając te życzenia w rozmaitej formie, nie tylko z okazji urodzin. Rzadko jednak zastanawiamy się nad przesłaniem tych życzeń i tak naprawdę nad ich smutną wymową. Ile bowiem osób jest w stanie dożyć stu lat? Choć z biegiem lat i rozwojem medycyny rzeczywiście długość życia się poprawia, to wciąż stulatkowie stanowią nikły procent populacji.
Może więc warto składając komuś życzenia przeżycia stu lat, pomyśleć o śmierci? Tym bardziej, że ta potrafi nadejść w każdym momencie, nie patrząc w metrykę i równo traktując i starszych i młodszych. Niezależnie od tego, czy śmieć jest wynikiem nagłego zdarzenia czy też efektem długotrwałej choroby, zawsze jest zaskoczeniem dla wszystkich, i tak naprawdę nikt nie jest na nią przygotowany. A szczególnie, jeśli ma się siedemnaście lat i umiera od zawsze. Niezależnie jak długo by to trwało, to – mimo cierpienia – kurczowo trzymamy się życia…
Siedemnastoletnia Lenni Pettersson też umiera i jest tego boleśnie świadoma. Trudno zresztą nie być, kiedy przebywa się na oddziale dla terminalnie chorych, choć obecnie poprawna nazwa choroby terminalnej, to „ograniczająca życie”. Niezależnie od tego, jakiej nazwy użyjemy, pacjenci tego oddziału nie mają złudzeń, że ich choroba się cofnie, a stan poprawi. Są raczej świadomi, że z każdym dniem będą coraz słabsi, a grono znajomych (o ile ktoś ze znajomych ich odwiedza) będzie się boleśnie kurczyło, zaś ci, którzy dotrą na oddział, będą zachowywali się tak, jakby natychmiast chcieli stąd uciec. Lenni też pewnie by uciekła, gdyby mogła. Ale nie jest to możliwe, dlatego gorzknieje coraz bardziej, zadając Bogu pytanie, „Dlaczego?”. To chyba najtrudniejsze z pytań, na które nie potrafi odpowiedzieć nawet ksiądz ze szpitalnej kaplicy. Lenni zagląda tam coraz częściej, szukając okazji do rozmowy i to nie tylko z Bogiem, a także widząc w tym okazję do wyrwania się z ogarniającego ją marazmu.
Bodźcem do aktywności osób nieuleczalnie chorych jest nowy pomysł szpitala, a mianowicie terapia sztuką. Ta forma terapii przynosi niezaprzeczalne korzyści pacjentom, nie tylko wyciszając ich, ale zmniejszając ich dolegliwości bólowe, zwiększając koncentrację, zapobiegając depresji. Różany Pokój, bo tak nazwano pracownię plastyczną w szpitalu w Glasgow oferuje zajęcia dla różnych grup wiekowych, choć akurat Lenni nie jest zainteresowana nawiązywaniem kontaktów ze swoimi rówieśnikami, za to bardzo chce spotkać pewną starszą panią, z którą połączyło ją tajne porozumienie. Margot Macrae, osiemdziesięciotrzyletnia pacjentka, o młodej duszy to fascynująca osoba, z którą Lenni ma jedną cechę wspólną – obie są umierające. I obie mają sto lat, co niezmiernie je fascynuje. Co więcej, staje się to bodźcem do postawienia sobie niezwykłego wyzwania – namalowania stu obrazów przedstawiających ważne chwile, po jednym na każdy rok życia…
Co przedstawiają te obrazy? Jakie chwile były szczęśliwe? Na te pytania odpowiada niezwykle wzruszająca powieść autorstwa Marianne Cronin, pt. „Sto lat Lenni i Margot”, opublikowana nakładem Wydawnictwa HarperCollins. Mimo iż bohaterki tej książki są umierające, nie jest to książka o umieraniu. Tylko o tym, jak wspaniały jest samo to, że żyjemy, że możemy widzieć, czuć, smakować. To doskonała, podnosząca na duchu lektura nie tylko dla osób chorych (w tym terminalnie), ale również dla tych, którzy w biegu zatracili gdzieś umiejętność dostrzegania piękna.
Pogrążając się w lekturze cofamy się do przeszłości, słuchając opowieści o życiu bohaterek, przeniesione na płótno, jesteśmy świadkami ich wzlotów, choć także upadków. Doskonale prowadzona akcja zmierza ku nieuchronnemu zakończeniu, ale z każdą stroną wstępuje w nas nadzieja na to, że my również możemy żyć piękniej, bardziej esencjonalnie. Wystarczy tylko zacząć doceniać to, co mamy i dbać o każdy pojedynczy dzień życia. Bo nigdy nie wiemy, czy nie będzie ostatnim. (Qultura słowa, 10.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Życie jest krótkie i o tym najlepiej przekonują się dwie pacjentki przebywające w szpitalu na oddziale nieuleczalnie chorych. Pierwsza z nich to Lenni Petterson, siedemnastolatka, która została pozostawiona samej sobie bez nadzoru rodziców. Dziewczyna poznaje się jako osoba, która mimo trudnego doświadczenia, nadal ma niezwykłe poczucie humoru, bystre myślenie i cięty język. Rozmowy z przyszpitalnym kapelanem potwierdzają jej świeżość umysłu oraz proste, acz niezwykłe spojrzenie, dojrzałe wręcz na sprawy świata ludzkiego. Drugą barwną pacjentką oddziału jest Margot Macrea, osiemdziesięciotrzyletnia kobieta, która mimo sędziwego wieku nadal ma w sobie wigor, energię do życia i działania.
Wspólne doświadczenie zbliżającej się śmierci i związanej z nią nieuchronności, zbliża kobiety do siebie. Te jednak postanawiają nie marnować cennego czasu i wspólnie łączą swoje siły i życiowe doświadczenie, aby stworzyć dzieło opowiadające ich życiowe radości i perypetie. Lenni i Margot mają razem sto lat i taką samą ilość opowieści przelewają na płótno. Opowieści kobiet mają różnorodne podłoże, ale wiąże się z nimi wiele wartości i towarzyszących emocji.
Lenni i Margot wspólnie płyną po meandrach przeszłości. Wysłuchują siebie uważnie, cierpliwie i o wspólnych siłach przenoszą barwne obrazy wspomnień na kolejne płótno. Wspólny projekt pogłębia przyjaźń, ale i pomaga przygotować się do tego, co niestety na nie nieuchronnie czeka.
Śmierć okazuje się niezwykłym darem w chwili, kiedy życie zmierza ku końcowi. Człowiek chwyta się ostatnich dobrych chwil, ucieka przed samotnością i lgnie do drugiego człowieka, do bratniej duszy, oczekując niejako od niego błogosławieństwa i pozwolenia na spokojne odejście, w pogodzeniu ze wszystkim, wszystkimi, ale także z samym sobą. Prawdopodobnie w samej chwili śmierci człowiek i tak pozostaje samotny, tak na pewno wielu pragnie, aby obok znajdowała się bliska jemu sercu osoba..
Mimo że powieść porusza trudny temat dotyczący kruchości życia ludzkiego, tak przez cały czas akcja podtrzymywana była w wesołym i lekkim nastroju, którym raczyły nas główne bohaterki. Powieść niejako wymusza refleksję nad tym, aby prowadzić swoje życie jak najlepiej i podejmować dobre decyzje. W życiu czasami warto, a nawet trzeba podejmować ryzykowne wybory, bo dzięki nim nasza historia jest dla nas pełna i ma całkowite znaczenie.
Na podstawie przeżyć bohaterek, okazuje się, że mimo różnych kolei życiowych, można dokonać pozytywnego bilansu życia i na sam koniec doświadczyć jeszcze wiele dobra, serdeczności, a nawet znaleźć starszą przyjaciółkę, z którą przyjaźń wykracza poza granice czasu..
Pozostaje mi życzyć każdemu takiego doświadczenia dobra oraz życzliwości od przyjaznej osoby zwłaszcza w momencie, kiedy życiu trzeba powiedzieć "do widzenia". (agraaafka, 08.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu. Nie, nie dlatego, że była zła i nudna. Miesiąc temu mój świat na moment się zatrzymał. Musiałam pożegnać bardzo bliską mi osobę, która odeszła nagle, w tragicznych okolicznościach. W moim świecie pojawiła się ogromna wyrwa, której nic nie będzie w stanie wypełnić. Czytanie książki, w której młoda dziewczyna czeka na śmierć, było dla mnie arcytrudnym zadaniem.
Czytając tę książkę, zwłaszcza początek i zakończenie, nie umiałam powstrzymać łez. Musiałam odkładać ją na półkę, żeby ochłonąć, więc jeśli zastanawiacie się, czy wywołuje emocje, to chyba nie muszę nic więcej dodawać. Podejrzewam, że nie zadziałałaby na mnie aż tak bardzo, gdyby nie to, co się wydarzyło, ale myślę, że i tak pozostawiłaby po sobie ślad w moim sercu.
Co prawda śmierć jest w taki czy inny sposób obecna w tej książce, ale nie mogę powiedzieć, że jest przez to przytłaczająca. Nic z tych rzeczy. Pomimo dość trudnej tematyki ta powieść potrafi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. To wszystko dzięki bohaterom, których nie byłam w stanie nie polubić.
To nie jest książka, w której fabuła mknie na złamanie karku. W trakcie czytania możecie mieć nawet poczucie, że niewiele się dzieje, ale mnie akurat to nie przeszkadzało. Kiedy już opanowałam emocje, weszłam całą sobą do tej powieści i kiedyś na pewno jeszcze do niej wrócę, tylko muszę przepracować swoją żałobę.
Nie spodziewałam się tego, że ta książka aż tak bardzo mnie poruszy. Jest napisana w lekki sposób, ale to spory kaliber. Dla osób, które podobnie jak ja straciły niedawno kogoś bliskiego, może być bardzo trudna do przejścia, jeśli jednak szukacie poruszającej, ale mimo wszystko dającej nadzieję książki, to myślę, że jest to propozycja dla Was. Myślę, że to jedna z tych powieści, w których każdy, bez względu na wiek, znajdzie coś dla siebie. (Czytelnia Mola Książkowego, 08.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:„Sto lat Lenni i Margot” to debiutancka powieść brytyjskiej autorki Marianne Cronin. Już dawno nie trafiłam na książkę, która tak zawładnęła moimi emocjami – postacie wykreowane przez kobietę były do tego stopnia osobliwie czarujące, że już po kilkunastu stronach przeżywałam tę historię niemal na równi z nimi. Obie główne bohaterki miały w sobie coś takiego, przez co od razu je pokochałam i czytając, niesamowicie się z nimi utożsamiałam. Sięgając po nią, zupełnie nie spodziewałam się, że będzie to jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam od bardzo długiego czasu.
Na początku poznajemy Lenni – siedemnastoletnią dziewczynę w stanie terminalnym. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jej odejście to kwestia czasu, jednak nie załamuje się. Zdążyła się z tym pogodzić i mimo stałego pobytu pod pełnym nadzorem pielęgniarek i lekarzy nie rezygnuje z wykorzystania tej odrobiny czasu, jaka jej została i która pod wpływem monotonnych dni spędzonych na szpitalnym łóżku niesamowicie szybko jej ucieka.
Następnie poznajemy uroczą, osiemdziesięciotrzyletnią kobietę – Margot. Gdy pewnego dnia zupełnie przypadkiem poznaje Lenni, ich życie diametralnie się zmienia. Bohaterki szybko znajdują wspólny język i nawiązują głębszą więź. Lenni to już dla niej nie tylko przypadkowa dziewczyna, którą mogła minąć na szpitalnym korytarzu wraz z setkami innych osób – dla Margot staje się bliska jak własne dziecko.
Pewnego dnia Lenni wpada na pomysł, by namalowały sto obrazów przedstawiających ich życie – sto, bo tyle lat miały razem. Następne miesiące mijają im bardzo twórczo, w akompaniamencie historii z ich życia przedstawianych na obrazach.
Ta nietuzinkowa opowieść o niezwykłej przyjaźni, pogodzeniu się z nieuniknioną śmiercią, która czasami przychodzi wcześniej, niż można by się tego spodziewać, opatrzona w niesamowicie urzekające historie obu bohaterek chwyciła mnie za serce. Z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu – co prawda nie raz doprowadziła mnie do łez, ale naprawdę warto ją przeczytać.
Natalia B.
źródło: www.szkolnyklubrecenzenta.pl (Szkolny Klub Recenzenta, 03.09.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Lubicie powieści przy których obecność stosu chusteczek jest obowiązkowa? Zapiszcie więc sobie koniecznie tytuł "Sto lat Lenni i Margot", bo ta historia wyciśnie z Was morze łez, rozbawi i przyniesie ukojenie, ale przede wszystkim porządnie zachwyci.
Uwielbiam powieści opowiadające przełamujące granice. Te ważne, ludzkie, zakorzenione wewnątrz nas. Uwielbiam również powieści pisane samym życiem, troszkę nostalgiczne, wzruszające i przede wszystkim dające do myślenia. Taka właśnie jest powyższa lektura - niezwykle dojrzała, niosąca wielkie pokłady radości, szczerości oraz dobrej zabawy. Książka, która zapada w pamięci czytelnika na długi, długi czas i zmienia go wewnętrznie czy tego chce, czy nie.
Tytułowe Lenni i Margot razem mają sto lat, z podziałem na siedemnaście Leni oraz osiemdziesiąt trzy Margot. Obie spotykają się na szpitalnym oddziale, ponieważ to miejsce stało się dla nich domem. Nastoletnia
Lenni nie ma przed sobą przyszłości, wie to doskonale, ale jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, bo ma wiele do zrobienia na tym świecie. A to wszystko za sprawą Margot, która pokazała jej, że świat może być pięknym miejscem. Razem zdecydowały się namalować sto obrazów upamiętniających wydarzenia z ich przeszłości i będących jednocześnie zwieńczeniem ich życia.
Trudno jest mi pisać o tej książce, ponieważ to jedna z piękniejszych historii jakie w życiu przeczytałam. Mimo trudnego finału do którego cały czas zmierzamy autorka utrzymuje atmosferę dobrej zabawy, pozwala by bohaterki uczyły czytelnika jak piękne potrafi być życie a sama ich opowieść zamknięta w barwnych obrazach to kwintesencja miłości, straty, zrozumienia czy pojednania, które towarzyszyły Lennie czy Margot na przestrzeni lat. Ta ich nietypowa, międzypokoleniowa przyjaźń zdziałała cuda w moim sercu, ponieważ otrzymałam solidną lekcję życia, taką której na pewno nigdy nie zapomnę, a która otoczona lawiną skrajnych emocji wycisnęła z moich oczu morze łez.
Nie możecie przejść obok tej powieści obojętnie. "Sto lat Lenni i Margot" jest obowiązkową lekturą dla każdego, ponieważ wpływa na czytelnika indywidualnie i uczy postrzegania świata. Zaczyna się lekko, ale nie należy do łatwych historii, choć podczas czytania śmiałam się z niektórych momentów czy przeżywałam romantyczne chwile wraz z bohaterkami. To jednak emocjonalnie trudna powieść, bardzo błyskotliwa i życiowa, ale przez to jeszcze trudniejsza do przyswojenia w finale. Nie spieszcie się więc z jej czytaniem, delektujcie się każdym podjętym wątkiem, każdym przeczytanym słowem, bo to powieść, która warta jest każdej poświęconej jej chwili. (ThievingBooks, 19.08.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:,,Sto lat Lenni i Margot" Marianne Cronin to pozycja bardziej dla doświadczonych czytelników, którzy nie boją się trudnych tematów.
Przebywanie na oddziale, z którego mało kto wracał do domu na pewno nie było dla Lenni ani dla Margot łatwą sprawą. Druga sprawa była taka, że jedna z nich miała tylko 17 lat, a druga aż 83. Dzieliły je 66 lata, jednak nic nie stanęło na przeszkodzie, by w tym kryzysowym momencie swojego życia udało im się nawiązać naprawdę bliską nić porozumienia. Obie wiedziały, że prawdopodobnie nie wrócą już do domu. Życie z taką świadomością na pewno nie było dla nich łatwe i dzięki wzajemnej relacji widziały światełko w tunelu.
Jak możemy dowiedzieć się z wywiadu, który został umieszczony na końcu książki, pisanie tej pozycji zajęło Marianne Cronin aż 6 lat. Zaczęła pisać w chwili gdy sama nie wiedziała czy jej życie nie skończy się z minuty na minutę. Lenni to bardzo pozytywna osoba, jednak tak się złożyło, że w chwili pobytu w szpitalu nie było przy niej nikogo bliskiego w rodziny. Margot z kolei wiedziała, że gdzieś tam czeka na nią ktoś bliski.
Pozornie mogłoby się wydawać, że nie ma w tej książce nic takiego, o czym nie mogliśmy do tej pory przeczytać w innym utworze. Wyjątkowe jest to, że Lenni i Margot razem postanowiły namalować 100 obrazów ze swojego życia, fabularnie cofamy się do przeszłości. Styl autorki jest prosty, powieść czyta się sprawnie. Zakończenie na pewno w jakimś stopniu jest przewidywalne, jednak jako czytelnik nie chciałam brać takiej możliwości pod uwagę. Jest to książka nie tylko o przemijaniu, ale też o prawdziwej przyjaźni, która może narodzić się nawet w szpitalu. (Paulina K., 04.08.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
-
Ocena:Są takie książki, które zostają ze mną. Odkładam je na półkę, będę do nich wracała, będę polecała. Takie, które mają w sobie mnóstwo dobra, emocji, skutkują przemyśleniami. To jedna z nich. I choć to raczej smutna historia, ma w sobie mnóstwo optymizmu. Jest pełna mądrych treści, choć przedstawiona w sposób lekki i zabawny. O oswajaniu śmierci. O przyjaźni i miłości. O wierze i przemijaniu. Stawia wiele pytań, nie zawsze daje odpowiedzi. Bez wątpienia, daje do myślenia. Wzrusza ale też bawi.
Niesamowita, zapadająca w pamięć historia pięknej przyjaźni nastolatki ze starszą panią. Lenni i Margot to pacjentki oddziału dla nieuleczalnie chorych. I choć nie ma dla nich nadziei na wyleczenie, działają. Tak powstaje 100 obrazów, jak 100 lat, które łącznie przeżyły. Tym sposobem poznajemy chwile, które uznały za najważniejsze w swoim życiu i które chcą po sobie pozostawić. Ale też dokonać rozliczeń z życiem, wyrazić co głęboko skrywały. Odbywamy podróż od czasów powojennych, po lata dzieci kwiatów, aż do czasów nam współczesnych. Są chwile szczęścia i smutku, jest zabawnie i przejmująco.
Obie bohaterki są charyzmatyczne, oryginalne, bezpośrednie. Świetnie stworzone postaci. Jest i kapelan szpitalny. Jego rozmowy z nastolatką mają niesamowity ładunek emocjonalny, i choć wydawać się mogą tak bardzo naiwne, tak naprawdę pełne są życiowych prawd.
Książka jest debiutem literackim, powstawała BAGATELA 6 lat. Dotychczas przetłumaczona została na 20 języków. Trwają prace zmierzające do jej ekranizacji. Przeczytajcie koniecznie! (@nataliicodziennosc, 04.08.2021)Opinia niezweryfikowana zakupem
Twoja opinia
aby wystawić opinię.